Dla naszej szkoły hasło "Wings For Life" nie jest pustym frazesem. Co roku bierzemy udział w tym biegu, aby zaangażować się w projekt, a podopieczni I Love Running, robiąc dobry uczynek, dodają też sportowe zwycięstwa do swoich skarbonek. Dzielimy się kilkoma opowieściami jak to było w maju 2016 roku.
Alexei Karpov
W lutym 2016 roku, po raz pierwszy w swoim świadomym życiu, postanowiłam wziąć się za bieganie, przede wszystkim po to, by schudnąć. 17 marca, jak teraz pamiętam, idąc po pracy, trafiłam przypadkiem do siedziby I Love Running, gdzie odbywała się prezentacja programu treningowego do światowego biegu wings for life.
Na prezentacji była Evgeniya Voskoboynikova, prezenterka kanału telewizyjnego Dozhd. Zainspirowała mnie swoją smutną, ale jakże radosną historią. I bez wahania zdecydowałem, że będę kandydował dla tych, którzy nie mogą. W rezultacie zapisałam się jeszcze tego samego wieczoru i trafiłam do grupy trenerki Anastazji Kapaczyńskiej, gdzie na pierwszym treningu pod jej wodzą zniszczyłam swoich trenerów:)
To wspaniałe, gdy ma się zespół podobnie myślących ludzi i nawet gdy nie ma się siły i ochoty na trening po pracy, idąc na siłownię, widzi się przyjazne i uśmiechnięte twarze znajomych, i wszystko od razu układa się w całość, a samopoczucie poprawia.
Sam wyścig był bardzo ekscytujący i wyjątkowy, ponieważ goni cię sama meta. A dla mnie to było w ogóle wielkie wydarzenie. Planowałem przebiec 15 km, a skończyło się na 20 km! Upał, tysiące ludzi, muzyka, wsparcie kibiców, stoki, podjazdy, zmęczone nogi i suche gardło. Ale w tym momencie zdałem sobie sprawę, jakim jestem szczęściarzem, że mam nogi i mogę biegać, a w myślach wspierać tych, którzy nie mogą! Moja miłość do biegania zaczęła się właśnie tamtego dnia, a teraz mam za sobą 9 półmaratonów i tak, straciłam zbędne kilogramy!
Jestem wdzięczny całej ekipie I Love Running i na pewno pobiegnę w przyszłym roku, czego wszystkim życzę.
Alyona Kuzmina
Na Wings for Life 2016 zamierzałem przebiec około 15 kilometrów. Biegłem 12, co było trudnym dystansem - biegliśmy o drugiej po południu, było +35, była to otwarta droga z pagórkami, a ja nie miałem czasu na regenerację po locie transatlantyckim. Trenowałam z cudowną Anastazją Kapaczińską.
Powinienem od razu powiedzieć, że wcześniej uważałem się za sprintera w sporcie i w życiu, w szkole nie znosiłem biegania w kółko, a bieganie długodystansowe zająłem wyłącznie dzięki zaraźliwemu i skutecznemu przykładowi bliskiej osoby. Nie macie pojęcia, jak bardzo efekt biegania spełnił wszystkie moje oczekiwania wobec tego przedsięwzięcia!
Bieganie to nie tylko nowy cel i przyjemność z posiadania mocnego i pięknego ciała. To niesamowici przyjaciele, wspólny wielki cel, do którego razem z Tobą dąży kilkadziesiąt tysięcy biegaczy w jednym i tym samym czasie, to uczucie lotu i prędkości, duma z pokonania słabości i tchórzostwa. I, co najważniejsze, zrozumienie, że naprawdę możesz zrobić wszystko.
Varvara Burdina
Zaczęłam trenować do wyścigu w grupie Nastyi Kapachinskiej i od razu zrozumiałam, że dokonałam właściwego wyboru. Nastia jest wspaniałą, troskliwą i wesołą osobą. Nie spodziewasz się takiego zaangażowania po trenerze sportowym, pamiętając moją klasę gimnastyczną w szkole.
Nastya dała nam bardzo jasne instrukcje, dokładnie śledziła wszystkich podczas szkolenia i zawsze byliśmy w kontakcie. Mieliśmy bardzo fajną grupę, chłopaki byli weseli i gotowi do komunikacji. Zawsze mogliśmy znaleźć wiele tematów do rozmowy. Od razu pokochałem I Love Running, a po tym treningu poszedłem do Siergieja Belyakova, aby przygotować się do Półmaratonu Moskiewskiego.
Bardzo pamiętnym dniem był ten, w którym Colin Jackson, jeden z dyrektorów Wings for Life, przyjechał z nami na trening. Świetnie nam się rozmawiało i otrzymaliśmy od niego kilka wskazówek i motywacji.
Złapałem sam bieg Wings for Life w Georgii. Już po raz trzeci wyścig ten odbył się w regionie Kakheti. W zeszłym roku nie udało mi się tam pojechać, ale przejechałam wzdłuż trasy i powiedziałam sobie, że na pewno to zrobię! Organizacja była wspaniała. Gruzini zorganizowali całą imprezę na trawniku. Nie zabrakło muzyki i sportowej rozrywki zarówno dla biegaczy, jak i kibiców. Moi przyjaciele śledzili moje postępy na trasie za pośrednictwem oficjalnej strony internetowej Wings for Life.
Wyścig rozpoczęliśmy o godzinie 15.00 czasu gruzińskiego. Pogoda była sprzyjająca, momentami pochmurna i słoneczna. Bieganie było bardzo wygodne. Wszyscy dopingowali się nawzajem, dobrze się bawili i byli dopingowani przez kibiców. Ale te emocje zmieniły się po 10 km, kiedy nasze twarze stały się bardziej napięte w oczekiwaniu na łapacza.
Na 10km zdecydowałem, że nie ma sensu zatrzymywać się po wodę i była to słuszna decyzja. Udało mi się oderwać od kolegi i sprintem ruszyć do przodu.
Samochód dogonił mnie na prawie 16 km. Poruszał się dość wolno, a w nim szczęśliwi i uśmiechnięci faceci, gratulujący wszystkim, których dogonili. To był bardzo miły moment, bo napięcie zeszło z mojej twarzy, mogłem się zrelaksować i zakończyć kurs z pozytywnym akcentem.
Niestety, musieliśmy potem czekać około godziny na autobusy, które miały nas odebrać z kursu. I to była najbardziej frustrująca część, bo już chciałam się przebrać, zjeść i spotkać się z moimi fanami. Podsumowując, był to bardzo fajny wyścig! Bardzo mi się to wszystko podobało! Następnie przebiegłam 3 półmaratony latem i teraz przygotowuję się do kolejnych wyścigów. Na pewno pobiegnę w Wings for Life ponownie w 2017 roku i oczywiście ponownie w Kachetii! Wino po wyścigu to jeden z najmilszych bonusów w Gruzji!
Ilgiz Siragetdinov
"Nigdy więcej!"- Tak zdecydowałem po biegu przełajowym na 6 km po listopadowym asfalcie kampusu. Potem dostałam szóstkę i całkowicie zniechęciłam się do biegania.
Pewnego dnia praca biurowa i bieg firmowy sprawiły, że pomyślałem, że powinienem zadbać o siebie - nie chciałem chodzić na siłownię - to było nudne.
"OK, Google! Znajdź szkołę biegania w internecie" - 10 lat później, wiosną 2016 roku, nowoczesna technologia szybko dostarczyła odpowiedzi - iloverunning.ru, właściwa szkoła biegania. Ciekawa strona. "O'kay, Google! Kim jest Anastazja Kapaczinskaja?".
Dwa miesiące później na 15. kilometrze złapał mnie jakiś obskurny samochód. Kilka minut później spotkałam tam również moich nowych przyjaciół - I love running team, z którymi przez 7 tygodni z rzędu, przez mokry śnieg, wiatr, własne lenistwo i frustracje, zmierzaliśmy do tego celu - nie dać się dogonić mecie, zanim ostatnie krople potu spadną na asfalt. Udało się! I zrobimy to ponownie w 2017 roku!