Jazda na rowerze w takiej czy innej formie odgrywa ważną rolę w moim życiu. Czy to dojeżdżając do pracy i po mieście, zbierając fundusze na szczytne cele, czy ucząc indoor cycling, spędzam na rowerze mnóstwo wolnego czasu. I kocham to. Od momentu, gdy nauczyłem się jeździć, rower był moim biletem do wolności. Tak było od dziecka, a teraz, gdy schroniliśmy się w miejscu już ósmy tydzień, jest to dla mnie podwójna wartość.
Kiedy w połowie marca nakazano San Francisco schronić się na miejscu, stało się jasne, że nie będę już dojeżdżał do pracy, prowadził zajęć na siłowni, ani nie zrobię mojej ulubionej corocznej przejażdżki charytatywnej, Chefs Cycle for No Kid Hungry w czerwcu. Moje życie na rowerze, jakie do tej pory znałem, zostało wstrzymane. To było oczywiste, że coś wymyślę i z radością schronię się na miejscu, ale to, jaka będzie moja nowa rzeczywistość na rowerze, nie było w tej chwili jasne. Na szczęście uwielbiam dobre wyzwania.
DZIĘKUJĘ ZA: RUSZANIE SIĘ
Potraktowałem to jako okazję do wstrząśnięcia moją sztywną rutyną. Odkryłem nawet, że zacząłem więcej wałkować pianę i wykonywać ćwiczenia, o których mój fizykoterapeuta ciągle mi przypominał (witaj, małżowiny), a które wcześniej nie były wystarczająco "trudne", by zaliczyć je do treningu. Kontynuowałem bieganie - i mam sporo piłek lekarskich, opasek, piłek szwajcarskich i tym podobnych do robienia HIIT w domu, i uwielbiam jogę (nawet w Zoomie).
Mam też rower szosowy i szutrowy, ale co z deszczowymi lub pracowitymi dniami? Nie jestem fanem jazdy na rowerze w deszczu lub wietrze, jeśli mogę tego uniknąć. Na deszczowe dni, kupiliśmy Wahoo Kickr, który pomaga mi uzyskać moją poprawkę na indoor cycling. Następnie przygotowałam się na długie, wyczerpujące przejażdżki rowerowe na świeżym powietrzu w weekendy z moim chłopakiem, który nie uważa przejażdżki za "przejażdżkę", chyba że jest to 80 mil lub więcej z co najmniej 4500 stóp wspinaczki.
Dobrze, że mamy ten trenażer, bo trochę padało, więc pojeździłam na trenażerze, który ustawiliśmy w kuchni. Trenażer może być odpowiednikiem bieżni dla biegaczy, ale bycie nauczycielem indoor cycling przez 20 lat oznacza, że zbudowałem tolerancję na możliwość jazdy w pomieszczeniach zamkniętych i nadal uzyskać dobry trening. Jazda na rowerze w zamkniętych pomieszczeniach jest dla mnie elementem ruchomej medytacji, tak długo jak mam dobrą muzykę. Pewnego dnia przerzucę się na podcasty. Może.
DZIĘKUJĘ ZA: WYJŚCIE NA ZEWNĄTRZ
W ten pierwszy suchy weekend bardzo potrzebowałam wydostać się z mieszkania, wiedząc, że przebywanie na zewnątrz ma tak wiele namacalnych i niematerialnych korzyści. Z dystansem społecznym na czele, pojechaliśmy do Point Reyes Station, co było dobrym 80-milerem. Byłem po prostu szczęśliwy, że dotarłem do domu z wielu powodów. Oczywistym z nich było to, jak bardzo zmęczone było moje ciało. Ale także, podczas tej pandemii, uczenie się, jak zarządzać dystansem społecznym na rowerze, a także równoważenie, ile intensywności jest zbyt wiele, aby wspierać zdrowy układ odpornościowy, było wyczerpujące psychicznie w nowy sposób.
Zdałem sobie jednak sprawę, że dystans społeczny na rowerze przychodzi mi bardziej naturalnie niż podczas biegania, ponieważ rower automatycznie tworzy przestrzeń między ludźmi. Jasne, istnieją białe księgi na temat aerodynamiki chodzenia, biegania i jazdy na rowerze, które każą ci myśleć, że potrzebujesz co najmniej 60 stóp przestrzeni do przeciągania (choć z tego, co rozumiem, badają one przepływ powietrza, a nie zakaźność kropel i aerozoli, co wciąż nie jest jeszcze w pełni zrozumiałe).
Tak więc, uznając, że mogę być bezobjawowy, starałem się przebywać w odległości 6-60 stóp lub więcej od innych. Miałem na sobie buffa, który miał działać jak maska podczas jazdy na moście Golden Gate, który był najbardziej zatłoczoną częścią przejażdżki. Wstrzymywałem oddech, gdy widziałem ludzi i starałem się nie gonić innych lub być mijanym bez oferowania szerokiego odstępu. Staraliśmy się też wyjeżdżać wcześnie lub w czasie, gdy most był mniej zatłoczony. Gdy znaleźliśmy się około 20 mil od San Francisco, rowerzystów i biegaczy było coraz mniej, aż w końcu zostaliśmy tylko ja i Paul na drodze przez wiele mil - ja, draftując cale od jego tylnego koła i zdecydowanie wdzięczny za to, że mogłem to zrobić, ponieważ drafting pozwala zaoszczędzić mnóstwo energii.
Następnego dnia planowałem krótszą, 35-milową pętlę do Muir Woods - wystarczającą, by zaliczyć ją jako trening, ale nie tak daleką, bym nie był pewien, czy uda mi się wrócić do domu, bo nie zamierzałem dzwonić po Lyfta, jeśli moje nogi się poddadzą. Ale ruszyliśmy i zacząłem czuć się lepiej, więc kiedy Paul zasugerował jazdę dalej do Stinson, powiedziałem OK. Co to jest kolejne 15 mil ... z (głównie) wspinaczki? Cóż, przeżyłem. Ale musiałem przyznać, że cudownie było wyjść na zewnątrz i sprawić, że siedzenie w środku w ciągu tygodnia było bardziej znośne. Byłem uzależniony.
WDZIĘCZNA ZA: WZMOCNIENIE SIĘ
W końcu zacząłem zwiększać kilometraż lub tempo w każdy weekend, aż ta sama jazda nie wyczerpywała mnie fizycznie i psychicznie ani nie onieśmielała tak bardzo. Zauważenie wzrostu mojej energii i brak poczucia, że jestem wykończona, jest motywujące samo w sobie. Byłem zdecydowanie szczęśliwszy podczas naszych przejażdżek, nawet pod koniec.
Zamiast skupiać się tylko na jednym uderzeniu pedału za drugim, zacząłem dostrzegać jelenie, opalające się foki i okazjonalnego kojota, a także krowy i konie, które zawsze widać na pastwiskach. Czuję zapach i widzę, że wiosenne kwiaty są już na zewnątrz - i mam energię, by to zauważyć. Błękitne niebo i słońce na mojej twarzy, ramionach i nogach są bezcenne (a już widoczne, choć przerażające, linie opalenizny na udach i łydkach są niemal jak odznaki honoru). Wybrzeże Pacyfiku nadal budzi respekt podczas wspinaczki ze Stinson Beach.
Tylko jedno z nich jest niesamowite samo w sobie, ale wszystkie razem podczas jazdy sprawiają, że czuję się jak najszczęśliwsza osoba w historii. Kiedy jadę, jestem w tej chwili, przypominając sobie, że mam szczęście, że mogę być na zewnątrz, że mogę się rozwijać psychicznie i fizycznie, że mam kogoś, z kim mogę dzielić to doświadczenie, że mieszkam w tak pięknym miejscu, że mogę jeździć na rowerze.
Przejazd przez most jest najbardziej zdradliwą częścią jazdy ze względu na innych rowerzystów i bliskie sąsiedztwo na moście. Ale zasłaniam twarz przed moimi kolegami, a wielu z nich robi to samo dla mnie. Nie mógłbym prosić o więcej.
0 Udziały