Kobiety-biegaczki to siła, z którą należy się liczyć.
Według najnowszych danych Running USA kobiety stanowią 59% wszystkich osób rejestrujących się na zawody. Kobiety startują w zawodach będąc w piątym miesiącu ciąży i biegają w maratonach 13 tygodni po urodzeniu trzeciego dziecka. Kobiety ustanawiają nowe rekordy na brutalnej, 268-milowej trasie i pokonują wszystkich - tak, wszystkich - w lokalnym biegu na dystansie 26,2 km.
Ale to, co sprawia, że każda kobieta jest naprawdę niezwykła, to fakt, że w ogóle biega.
Bieganie w kobiecym gronie może wydawać się aktem protestu. Nie tak dawno temu kobietom nie wolno było startować na olimpiadach ani w długodystansowych wyścigach szosowych. Porozmawiaj z jakąkolwiek kobietą dzisiaj, a powie Ci, że nadal nie czuje, że "może" biegać w pewnych miejscach - w pewnych parkach lub na szlakach, o pewnych porach dnia, bez pewnych zabezpieczeń, takich jak kumpel, pojemnik z gazem pieprzowym lub śledzenie na żywo na MapMyRun.
Kobieta biegająca jest siłą, z którą należy się liczyć nie tylko ze względu na swoje osiągnięcia, ale także z powodu tego, co udało jej się pokonać.
NA STARCIE: KRÓTKA HISTORIA KOBIECEGO BIEGANIA
Świat kobiecych biegów, który znamy dzisiaj, nie istniał 50 lat temu, a kobiece biegi na dystansie były nierozpoznane przez większość XX wieku.
Choć współczesne Igrzyska Olimpijskie powstały w 1896 roku, dopiero w 1928 roku kobiety zostały dopuszczone do udziału w zawodach lekkoatletycznych. Gdy kobiety przekroczyły linię mety w biegu na 800 metrów, szybko rozeszła się wieść, że kilka z nich upadło z wyczerpania (doniesienia te zostały od tego czasu podważone). W odpowiedzi Międzynarodowy Komitet Olimpijski uznał, że kobiety są zbyt słabe, by biegać na tak długich dystansach i zakazał im startu w jakimkolwiek wyścigu powyżej 200 metrów. Zakaz ten obowiązywał przez następne 32 lata.
W świecie amatorskich wyścigów szosowych sprawy nie wyglądały lepiej. Amateur Athletic Union (AAU) również zabronił kobietom startu w wyścigach długodystansowych, powołując się na względy zdrowotne. Choć od dawna mówiło się o kobietach biorących udział w wyścigach szosowych, w tym na dystansie maratońskim, biegaczki nie mogły się oficjalnie zarejestrować i rywalizować.
W późnych latach 60. ta walka rozegrała się na scenie krajowej. Po tym, jak odmówiono jej udziału w maratonie bostońskim w 1966 roku ze względu na płeć, 23-letnia Bobbi Gibb ukryła się w krzakach przy linii startu i pobiegła nielegalnie, finiszując przed 2/3 zawodników płci męskiej.
Kathrine Switzer poszła w jej ślady rok później, rejestrując się pod neutralnym płciowo nazwiskiem i stając się pierwszą oficjalną kobietą startującą w zawodach. W tej niesławnej historii, urzędnik wyścigu próbował złapać Switzer na starcie, aby wyrwać jej numer. Jej chłopak interweniował, a Switzer udało się ukończyć wyścig.
W następnej dekadzie bariery zaczęły się kruszyć. W 1972 roku uchwalono tytuł IX, który chronił kobiety przed dyskryminacją ze względu na płeć w programach edukacyjnych i innych działaniach finansowanych z funduszy federalnych. W tym samym roku AAU zniosło zakaz uprawiania biegów na dystansie przez kobiety. I wreszcie w 1980 roku American College of Sports Medicine oficjalnie stwierdził, że nie ma żadnych naukowych dowodów na to, że kobiety nie mogą rywalizować w biegach długodystansowych.
PROWADZENIE GRUPY
W miarę jak rosła popularność kobiecych biegów, zaczęły pojawiać się gwiazdy, które wskazywały, co kobiety mogą osiągnąć i co będą musiały znieść.
Amerykańska sprinterka olimpijska Florence Griffith Joyner, lub Flo-Jo, jak ją powszechnie nazywano, jest powszechnie uważana za najszybszą kobietę wszech czasów. Jednak w sezonie olimpijskim w 1988 roku prasa poświęciła wiele uwagi jej wyglądowi, a konkretnie jej długim, pomalowanym paznokciom, długim włosom i stylowym strojom do biegania. Nic dziwnego, że wygląd nie wpłynął na jej wyniki w biegach. Ustanowiła dwa rekordy świata w sprintach na 100 i 200 metrów, które po 30 latach nadal są aktualne.
Brytyjska maratonka Paula Radcliffe posiada tytuł najszybszej maratonki wśród kobiet, odnosząc liczne zwycięstwa w Londynie, Nowym Jorku i Chicago. Chociaż Radcliffe przebiegła swój najszybszy maraton w Londynie w 2003 roku z czasem 2:15:25, nie jest to już oficjalny rekord świata. W kontrowersyjnym posunięciu z 2011 roku Międzynarodowe Stowarzyszenie Federacji Lekkoatletycznych (IAAF) orzekło, że rekordy ustanowione w kobiecych wyścigach szosowych liczą się tylko wtedy, gdy w zawodach biorą udział wyłącznie kobiety. Nowe orzeczenie pozbawiło wiele zawodniczek ich pierwszych rekordów świata, w tym Radcliffe, która obecnie technicznie posiada rekord 2:17:42 - jej trzeci najlepszy czas w karierze.
Naukowcy od tego czasu zaczęli badać, czy kobiety rzeczywiście mogą być lepiej przystosowane do biegania na długich dystansach niż mężczyźni. Powody są różne - od lepszych umiejętności rozłożenia tempa i naturalnie wyższego procentu tkanki tłuszczowej w organizmie po teorie socjologiczne - kobiety mają większe bariery do pokonania, co wymaga większego wysiłku, a to z kolei prowadzi do większych osiągnięć.
Amerykańskie kobiety maratończycy z pewnością widzą nowe poziomy osiągnięć w dzisiejszych czasach. Shalane Flanagan została pierwszą Amerykanką od 40 lat, która wygrała NYC Marathon w 2017 roku. Niedługo potem Desiree Linden została pierwszą Amerykanką od 33 lat, która wygrała Boston, a wyczyn ten stał się jeszcze bardziej godny uwagi, gdy rozeszła się wiadomość, że zwolniła, aby poczekać na Flanagan po przerwie na toaletę. Był to moment głębokiej pracy zespołowej, który skłonił wiele biegaczek do refleksji nad siłą wspólnego działania.
Naukowcy nie są jedynymi zainteresowanymi wzrostem popularności biegania wśród kobiet; marki również zaczynają się tym interesować, produkując sprzęt do biegania skierowany do kobiet, aby lepiej zaspokajać ich potrzeby. Firma Under Armour zaprezentowała niedawno model UA HOVR Infinite, który jest dostosowany do płci i w tym miesiącu wypuści but w nowej wersji kolorystycznej, aby uczcić Międzynarodowy Miesiąc Kobiet.
PATRZĄC W STRONĘ METY
Choć kobiety-biegaczki odnotowały znaczne zyski, nadal stoją przed nimi wyzwania, zwłaszcza w zakresie bezpieczeństwa.
Morderstwo Mollie Tibbetts, 20-letniej studentki Uniwersytetu w Iowa, trafiło na pierwsze strony gazet latem tego roku, gdy zginęła podczas wieczornego joggingu. Zaledwie kilka miesięcy później, 35-letnia Wendy Karina Martinez została zadźgana na śmierć podczas biegania w ruchliwej dzielnicy Waszyngtonu.
Oba ataki wstrząsnęły społecznością biegaczy do głębi i doprowadziły do wirusowych kampanii hashtagowych oddających hołd każdej z kobiet. Ataki te zapoczątkowały również szerszą dyskusję, w której kobiety wyrażały swoją frustrację z powodu wyczerpującego i często niedorzecznego przymusu ciągłego modyfikowania własnego zachowania - nie biegaj rano lub wieczorem lub o tej samej porze każdego dnia lub na tej samej trasie lub z muzyką lub bez przyjaciółki - zamiast zająć się przemocą wobec kobiet, której sprawcami są mężczyźni.
W szeroko rozpowszechnionym artykule z ubiegłego roku Runner's World przeprowadził szeroko zakrojone badania, które odzwierciedlały głębokie różnice w doświadczeniach biegowych kobiet i mężczyzn. Według ankiety 43% kobiet doświadczyło molestowania podczas biegania, w porównaniu z zaledwie 4% mężczyzn. Liczba ta wzrosła do 58%, gdy kobieta była w wieku poniżej 30 lat.
A jednak kobiety nadal biegają.
Pomimo surowych przepisów zabraniających nam udziału w olimpiadach i amatorskich wyścigach ulicznych, pomimo utrzymującego się przekonania, że nasza wytrzymałość psychiczna i możliwości fizyczne są ograniczone, pomimo ciągłych obaw o bezpieczeństwo, które każą nam proaktywnie skanować otoczenie na każdym kroku wczesnego porannego joggingu, kobiety nadal biegają.
Nasze zaangażowanie w ten sport jest gotową metaforą samego biegania. Wytrzymujemy. Prześcigamy się. Patrzymy na metę i napieramy, dopóki nie przerwiemy taśmy.
Choć podróż nie była łatwa, jedno jest pewne: kobiety biegające są tu po to, by pozostać, a ich czas w świetle reflektorów dopiero się zaczyna.
0 Udziały