Nikt w I Love Running Perm nie wyobraża sobie swojego życia bez naszej stałej trenerki, Tatiany Pushkarevy. Jest znana jako światowej klasy sportowiec, zwyciężczyni międzynarodowych maratonów i członkini rosyjskiej reprezentacji narodowej. Normalnie Tanya jest szczęśliwą żoną i matką dwóch córek. Trenerka opowiedziała o swoim dzieciństwie, sporcie zawodowym, mężu i córkach, o wyścigach amatorskich, a także podzieliła się swoimi planami sportowymi. Zdradźmy tajemnicę, Tanya wraca do sportu.
O swoim dzieciństwie i rodzicach.
Urodziłem się w Koczewie. Moja matka jest byłą narciarką, a ojciec był lekkoatletą. Mieliśmy taką rodzinną tradycję: latem cała rodzina chodziła biegać, a zimą jeździliśmy na narty. Zawsze bałam się, że zostanę w tyle za rodzicami, chciałam w ich oczach wyglądać lepiej i silniej. To moja mama i tata starali się zaszczepić we mnie miłość do sportu i stworzyli niezbędne sportowe fundamenty. Często jestem pytana w wywiadach, czy mam jakichś idoli i zawsze odpowiadam, że moim idolem i ideałem jest moja mama. To prawda, nie sądziła, że wybiorę sport zawodowy. Ale zawsze dawała mi możliwość podejmowania własnych decyzji i wspierała mnie we wszystkim.
O mojej pasji do sportu
W szkole średniej zdałem sobie sprawę, że wolę biegać. Chociaż na zajęciach gimnastycznych robiłem krótkie dystanse, takie jak 30 metrów, 60 metrów i 100 metrów, z trudem zdawałem na 3 lub 4. Ale jak było zadanie, żeby przebiec długi dystans, na przykład kilometr, to wyprzedzałam wiele osób, a nawet chłopaków. To właśnie wtedy zauważył mnie mój trener lekkoatletyki Aleksander Iwanowicz Zajcew i zaprosił na trening. "No, chodź" - powiedział. - "Spróbujesz. Jeśli ci się nie spodoba, odejdziesz." Pomyślałam wtedy: "Jak mogłoby mi się to nie spodobać?". To było moje marzenie! W szkole często widziałem ogłoszenia o lekkoatletyce, ale z jakiegoś powodu nie miałem odwagi się zapisać. Byłam zawstydzona, chyba.
Codziennie ćwiczyliśmy w sekcji, a ja dość szybko zacząłem nabierać rozpędu. Kiedy byłem w 11 klasie, po raz pierwszy pojechałem na obóz treningowy do Kisłowodska. Odbyły się tam Mistrzostwa Rosji w biegach przełajowych, w których zająłem czwarte miejsce, nieznacznie przegrywając z trzecim. Wtedy trzeba było już podjąć decyzję, na którą uczelnię aplikować, a ja nie wahałem się i wybrałem Wydział Wychowania Fizycznego. Nie uwierzycie, tak bardzo lubiłam studiować na tej uczelni, że kiedy ją ukończyliśmy, łzy napłynęły mi do oczu i chciałam zapisać się ponownie.
O pierwszym maratonie
Początkowo byłem stayerem, biegałem 1500-3000 metrów, ale trener, z którym trenowałem przez lata w PSPU, powiedział, że mam potencjał maratoński. Tak trafiłem na Elenę Iwanowną i Siergieja Aleksandrowicza Popowa. To właśnie z Popovami zacząłem trenować maratony i od razu zrozumiałem, że to jest mój dystans.
Swój pierwszy maraton przebiegłem w 2007 roku w Tiumeniu w czasie 2 godzin i 48 minut i zająłem pierwsze miejsce. Moim celem było po prostu bieganie i zrozumienie czym jest maraton. Mój trener powiedział: "Biegnij z wyczuciem i dąż do tempa 4:00 min/km". Tak to prowadziłem. Pamiętam, że stałam z dziewczynami na starcie, ktoś był przejęty, ktoś skupiony, a ja ciekawa i zainteresowana. Nie wiem, czego się bać. Przebiegłem więc większość dystansu dobrze się bawiąc, nawet nie zauważyłem jak zacząłem nabierać rozpędu. A oto kolejna ciekawa rzecz, która się wydarzyła. Mój mąż też przyjechał do Tiumenia, żeby mnie wspierać. I nagle, gdzieś na trasie, podbiega do mnie Sasza (Aleksander Puszkariew - mistrz sportu w lekkiej atletyce, mąż Tatiany Puszkariewej - przyp. red.) i krzyczy: "Ci z tyłu - są daleko. A ten z przodu też jest daleko. Ty nie możesz jej dogonić, a oni nie mogą dogonić ciebie. Prowadzisz jako drugi!" Zrozumiałam, że mogę ją dogonić i już czułam, że jestem na dobrej drodze do mety. Mój trener, oczywiście, był mile zaskoczony i nie spodziewał się, że wygram swój pierwszy maraton. Nie bardzo przygotowaliśmy się do tego startu.
O drużynie narodowej i zawodach
Zostałem wybrany do reprezentacji Rosji w 2006 roku, kiedy byłem na Młodzieżowych Mistrzostwach Europy na Węgrzech. Potem, kiedy byłem drugi w Bostonie, zostałem włączony do seniorskiej drużyny, która pojechała na Mistrzostwa Europy w Barcelonie. W tym czasie rosyjska kobieca drużyna maratońska zdobyła złoto w punktach (najlepsze czasy trzech członków drużyny narodowej zostały przeliczone na punkty - przyp. tłum.) Ze względu na upał i wilgotność był to dla mnie jeden z najtrudniejszych wyścigów.
O Maratonie Bostońskim
Po moich pierwszych dwóch udanych startach w maratonach w Rosji, zdecydowałem wraz z trenerem, że czas wyruszyć za ocean. Biegłem dwukrotnie w San Antonio (2008 - czwarte miejsce, 2009 - pierwsze miejsce), w Nashville (Country Music Marathon 2009 - pierwsze miejsce), w Baltimore (2009 - drugie miejsce). Po wygraniu małych maratonów zdałem sobie sprawę, że muszę sięgnąć wyżej. Potrzebne są poważniejsze początki. Pewnego dnia mój mąż zasugerował mi, żebym zainteresowała się Maratonem Bostońskim. Wyścig ma komfortowe warunki i czas startu idealnie mi pasował. (Maraton Bostoński jest jednym z najbardziej prestiżowych maratonów na świecie i jednym z World Marathon Majors. - (Maraton Bostoński jest jednym z najbardziej prestiżowych maratonów na świecie i jednym z World Marathon Majors).
Na maratonie bostońskim zawsze była silna konkurencja, a ja i mój trener nie spodziewaliśmy się nawet, że zdobędziemy nagrodę. Następnie, w 2010 roku, przygotowywałem się do biegu na 2 godziny i 30 minut w tempie 3:33 min/km. Ale okazało się, że było to 2 godziny 26 minut i 14 sekund przy tempie 3:27 minut/km. Przed startem trener powiedział: "Wstawaj i znoś to!" Na początku wyścigu wybrane tempo wydawało mi się nierealne. Przez pierwsze dwa kilometry biegłem bardzo mocno, a potem się rozluźniłem. Boston to mój kurs. Nie umiem biegać po płaskim terenie, a zjeżdżalnie w oddali się przydały. Na początku biegu duża grupa - Kenijczycy, Etiopczycy - biegła przed siebie. Nie starałem się za nimi jechać, miałem wystarczająco ciężki wyścig i starałem się utrzymać tempo. I wtedy zobaczyłem, że zbieram je razem na odległość - raz, dwa, trzy. I nagle zobaczyłem w oddali motocykle z migaczami i od razu zorientowałem się, że prowadzą i naprawdę mogę ją dogonić. Te latarnie dały mi taki zastrzyk energii. Zacząłem do niej dokładać. To jest taki zastrzyk adrenaliny! Ale to było trochę za mało.
Zająłem drugie miejsce w odstępie trzech (!) sekund. To był jedyny raz, kiedy chciałem, żeby maraton był trochę dłuższy. Szczerze mówiąc, nie byłem zawiedziony moim drugim miejscem, a mój przeciwnik naprawdę zasłużył na to zwycięstwo. Widziałem jej cierpliwość, sposób, w jaki trzęsła się z boku na bok i jak dosłownie walczyła, by dotrzeć do ostatnich metrów. To jest sport i musisz zrozumieć, że ona była silniejsza ode mnie w tym momencie. Na mecie przywitał mnie mój menadżer i trener, którzy nie spodziewali się takiego sukcesu.
Mój ostatni start jako profesjonalny biegacz miał miejsce jesienią 2011 roku w Nowym Jorku, po którym musiałem wycofać się z tego sportu z powodu kontuzji.
O rodzinie
Moja matka urodziła mnie, gdy miała 22 lata. Ale dla mnie było to trudne do wyobrażenia, że mogłabym zostać matką w wieku 20 lat. Byłam zdecydowana, że przed założeniem rodziny i dziećmi muszę się realizować i osiągnąć coś w życiu jako priorytet. Chociaż poznałam mojego przyszłego męża Sashę, kiedy miałam 17 lat. Sasha i ja trenowaliśmy z tym samym trenerem. Pewnego lata, po treningu, zaproponował, że odprowadzi mnie na przystanek autobusowy. Zgodziłam się, a potem patrzę: spóźnia się na jeden autobus, potem na drugi, i jeszcze na wiele innych, a on mówi: "Chodźmy razem? Chodzimy razem już od 16 lat.
Sasha wspiera mnie we wszystkim. Sam jest sportowcem i zawsze rozumiał, na czym polegają obozy treningowe i zawody. I wiedział, że wszystko ma swój czas. Teraz mamy dwie wspaniałe córki i jesteśmy absolutnie szczęśliwi! Czy oddam moje dzieci do sportu? Nie wiem. Wiem na pewno, że nie powstrzymam ich przed niczym. Jeśli chcą, nie będę ich zniechęcać. Myślę, niech próbują, zawsze należy słuchać swojej intuicji i pragnień.
Wraz z narodzinami dzieci sport nie opuścił mojego życia, choć kilka razy przestałam biegać. Ale zawsze coś sprawiało, że wracałem do tego sportu. Nawet teraz mogę powiedzieć z całą pewnością, że moim życiem jest sport, a sport jest moim życiem!
O sporcie amatorskim
Wiosną 2016 roku wziąłem udział w swoim pierwszym amatorskim wyścigu. To był półmaraton Spring Thunder w Moskwie. Byłem zachwycony tym startem. Wszystko było na najwyższym poziomie: organizacja, wsparcie na kursie i atmosfera panująca wśród uczestników. Biegniesz, rozglądasz się, robisz zdjęcia, wspierasz i jesteś wspierany. Wtedy zrozumiałem, jakie emocje wzbudzają wyścigi amatorskie. Pamiętam jeszcze rosyjskie maratony, kiedy cele wyścigu były inne. W sporcie amatorskim nie musisz gonić za żadnymi wynikami. Amator oznacza "kochać", co oznacza, że bieganie powinno sprawiać Ci przyjemność! A jeśli naprawdę zależy Ci na wynikach, radzę Ci wyznaczyć sobie realistyczne cele i zawsze konkurować tylko z samym sobą. Każdy z nas ma inny początkowy poziom zdolności fizycznych. Dlaczego mielibyśmy się na kimś wzorować? Każdy jest inny i każdy powinien dążyć do czegoś innego.
O coachingu i ILR
Obecnie zainteresowanie bieganiem na całym świecie tylko rośnie. Pojawiają się nowe techniki i podejścia do treningu biegaczy. I, oczywiście, nie mogę trzymać się z daleka. Sam jestem zainteresowany, aby nauczyć się czegoś nowego i zastosować to w treningu. Wykłady i webinaria na kanale YouTube ILR stały się dla mnie bardzo cennym źródłem informacji. W tej chwili najbardziej interesuje mnie technika biegu. Dla początkującego biegacza bardzo ważne jest, aby nauczyć się prawidłowej techniki, a dla mnie jako trenera, aby wytłumaczyć, o co w tym wszystkim chodzi. Pomaga mi w tym analiza wideo, gdzie wszystkie fazy biegu mogą być szczegółowo rozłożone na czynniki pierwsze. W razie potrzeby sportowiec-amator może zorientować się w tym na własną rękę, ale warto być ostrożnym i niezwykle uważnie podchodzić do informacji w internecie. Dlatego polecam trening pod okiem doświadczonego trenera.
Bieganie nie jest tak łatwe, jak się wydaje na pierwszy rzut oka. Tak, to najbardziej dostępny sport, ale nowe buty do biegania to nie wszystko. I nie zawsze powinieneś ufać temu, co czujesz. Potrzebujesz spojrzenia z zewnątrz. Trener zawsze widzi stan zawodnika i może w każdej chwili skorygować obciążenie. Moich studentów ILR nie tylko przygotowuję fizycznie do maratonów i półmaratonów, ale również przygotowuję ich psychicznie do startu, dzielę się swoim doświadczeniem i pomagam radzić sobie z emocjami. Rozumiem, że ciągła praktyka i udział w konkursach dają mi możliwość spojrzenia na wszystko z innej perspektywy i lepszego zrozumienia moich uczniów.
Postępy moich uczniów są dla mnie bardzo ważne. Każdy ma inny poziom sprawności fizycznej, więc staram się znaleźć dla każdego ćwiczenie dostosowane do jego potrzeb. Jeśli jest taka potrzeba, wykonuję ćwiczenia razem z uczniem. Szkolenie w ILR jest zawsze inne, bo jednostajność Cię nudzi i szybko możesz stracić zainteresowanie.
O planach na przyszłość
Przestałem uprawiać sport zawodowo, gdy miałem 26 lat. Ale życie nie kończy się na tym. Po urodzeniu moich dwóch córek, sport powrócił do mojego życia. I teraz z całą pewnością mogę powiedzieć, że zawsze będę biegał, dobrze się bawiąc na amatorskich biegach. Poza tym zawsze bardzo lubiłem pływać. Tak więc pomysł na zajęcie się triathlonem również przyszedł przypadkiem.
Teraz, po moim pierwszym wyścigu triathlonowym na dystansie olimpijskim (1,5 km pływania, 40 km jazdy na rowerze, 10 km biegu), stało się jasne, że jestem zainteresowany. Nadal będę biegał dla zabawy i przyjemności, startując w triathlonach, stopniowo zwiększając dystans. Jestem teraz tak samo ciekawy jak na starcie mojego pierwszego maratonu.