Jak zostać trenerem?
Jak zostać trenerem? Pytanie "jak zostać trenerem" interesuje zwykle biegaczy amatorów, którzy pokonali już kilka poważnych dystansów i uznali, że rozumieją proces treningowy. Każdy, kto choć trochę...
Jak zostać trenerem? Pytanie "jak zostać trenerem" interesuje zwykle biegaczy amatorów, którzy pokonali już kilka poważnych dystansów i uznali, że rozumieją proces treningowy. Każdy, kto choć trochę...
Pytanie "jak zostać trenerem" interesuje zwykle biegaczy amatorów, którzy pokonali już kilka poważnych dystansów i uznali, że rozumieją proces treningowy.
Każdy, kto choć trochę interesuje się bieganiem, wie, że liczba biegaczy amatorów wzrosła w ciągu ostatnich kilku lat kilkukrotnie w porównaniu z latami 2000. Tylko w 2013 lub 2014 roku wzrost ten wyniósł 300%. Ale w przeciwieństwie do ruchu CLB w czasach Związku Radzieckiego czy nieco mniejszych lat 90-tych, dzisiejsi biegacze są bardziej świadomi swoich poczynań i problemu, o którym mowa. Przede wszystkim widać to po ilości wydawanych książek na temat biegania. Trzeba przyznać, że wiele z nich jest na bardzo wysokim poziomie, są systematyczne i mogą, przy kompetentnej refleksji, stać się dobrym przewodnikiem w planowaniu procesu szkoleniowego.
Jednak nie każdy jest gotowy lub ma możliwości i wiedzę, aby zrobić to kompetentnie, i woli zaufać trenerowi. Używam słowa "zaufanie", ponieważ w istocie człowiek powierza komuś innemu najcenniejszą rzecz, jaką posiada - swoje zdrowie. Moim zdaniem to właśnie ten aspekt powinien być na pierwszym planie zainteresowania zarówno biegacza, jak i trenera.
Na tej fali rosnącej popularności biegania zaczęli pojawiać się zarówno pojedynczy trenerzy, jak i całe "szkoły biegania". Ująłem to ostatnie zdanie w cudzysłów, ponieważ istnieje kilka zastrzeżeń, które osoba znająca się na rzeczy zrozumie.
Kto może być trenerem?
I tu rodzi się pytanie, kto ma moralne, a może i prawne prawo do przyjęcia takiej władzy, czyli kto może ogłosić się trenerem? Logicznym jest założenie, że najbardziej odpowiednią osobą do roli trenera biegania byłby były lub obecny profesjonalny biegacz na mniej lub bardziej wysokim poziomie, który posiada specjalistyczne wykształcenie. W końcu to właśnie połączenie tych dwóch czynników - doświadczenia i wykształcenia - pozwala najbardziej świadomie zaprojektować program treningowy dla innej osoby.
Od razu zaznaczam, że mówiąc o wysokim poziomie biegacza nie mam na myśli tytułów magistra czy nawet magistra sportu. Istnieje wiele przykładów doskonałych trenerów, którzy sami osiągnęli wyniki na poziomie IMC lub 1 klasy dla dorosłych. Pożądane byłoby posiadanie wykształcenia w zakresie wychowania fizycznego, co najmniej specjalistycznego średniego (wyższa szkoła wychowania fizycznego lub OER). W końcu, jeśli ktoś ma ponadprzeciętną wiedzę w jakiejkolwiek dziedzinie i jest w stanie samodzielnie studiować interesujący go temat, ma teraz wiele możliwości, aby to robić. Ponadto, to właśnie ta ostatnia jakość - zdolność i chęć do samokształcenia - jest ważniejsza od dyplomu ukończenia wyższej lub średniej szkoły specjalnej w dziedzinie wychowania fizycznego i sportu.Dlaczego tak jest?
Faktem jest, że system szkolnictwa specjalnego w ZSRR i w Rosji (i, jak sądzę, również w innych krajach byłego ZSRR), który odziedziczył ten system, został zaprojektowany i ukierunkowany na kształcenie szerokiej gamy specjalistów. Przede wszystkim jest to nauczyciel lub nauczyciel wychowania fizycznego i treningu fizycznego w szkole, technikum lub szkole wyższej. Zapytaj jakiegokolwiek studenta lub absolwenta instytutu wychowania fizycznego, co studiuje? Zdziwisz się: pływanie, piłka ręczna, gimnastyka, sztuki walki, ogólnie - cała gama sportów, do których uczeń mógł nigdy nie podchodzić. Oczywiste jest, że nasz potencjalny trener biegania, jako zawodnik lekkoatleta, wie o bieganiu najwięcej. Ale to oznacza przecież, że taki student może dogłębnie zbadać swój przedmiot tylko poprzez własne doświadczenie w połączeniu z własnym dociekliwym umysłem. Jednocześnie, jeśli ów lekkoatleta był sprinterem, to teoretycznie ma mniejszą szansę nauczyć się "rozumieć" biegi długodystansowe i ekstra długodystansowe niż np. narciarz czy kolarz. Ponieważ te ostatnie są cyklicznymi, głównie aerobowymi sportami, podczas gdy sprinty (lub skoki i rzuty) są eksplozywnymi, szybkimi sportami siłowymi.
Co powiedzieć o tych, którzy zajmowali się np. orientalnymi lub innymi sztukami walki i nagle postanowili zostać trenerami biegania. Nie mówię, że jest to niemożliwe, po prostu ilość informacji i własnych doświadczeń, przez które trzeba przejść i przetrawić jest znacznie większa. Dlatego rozpoczęcie samodzielnego coachingu również zajmie dużo czasu, najprawdopodobniej kilka lat.
I tu dochodzę do głównej kwestii kontrowersji, z którą muszę się zmierzyć. Co to jest? Jeśli przeprowadzimy ankietę wśród osób trenujących, to znajdzie się całkiem sporo osób, które nie tylko nie mają wspomnianych przeze mnie "komponentów", ale właśnie ukończyły z sukcesem 3-4 maratony i uznały, że już wszystko wiedzą i mogą trenować innych. To jedno, gdyby to była prośba od kumpla niebiegającego, mówiąca: jesteś takim maratończykiem, pomóż mi też trenować. W takim przypadku, z pewnością lepiej jest mieć kogoś z takim doświadczeniem, aby Cię poprowadzić i pokazać. Szczególnie dobrze jest, jeśli ta "doświadczona" osoba pofatygowała się też poczytać coś o maratonie, żeby nie potykać się jak ślepy kotek.
Ale i tu są możliwości. Faktem jest, że na tle niekontrolowanego lub powiedziałbym bezkarnego YouTube, blogowania i podobnego bezprawia informacyjnego, pojawiła się niesamowita ilość takich "ekspertów", którzy ogłosili się ni mniej ni więcej tylko guru biegania. Pewnego razu młody człowiek z około 16 000 subskrybentów na swoim kanale YouTube obraził się, gdy zostawiłem krytyczny, ale taktowny komentarz. Jakbyście chodzili po różnych kanałach, besztając wszystkich i gloryfikując samych siebie. Odpowiedziałem, że po pierwsze, w moim komentarzu nie powiedziałem ani jednego słowa, aby pochwalić siebie. Po drugie, moim głównym życzeniem w takich przypadkach jest poinformowanie widzów, co jest błędem (jeśli takowy istnieje), a co niedociągnięciem i rezerwą do poprawy - dla właściciela kanału. Oczywiście, to trochę tak, jakbym wchodził w rolę sędziego, ale tu odpowiadam za własne słowa i wiedzę, zdobytą, uwierzcie mi, podczas kilkudziesięciu lat praktyki sportowej, a także studiów i komunikacji z wieloma trenerami i naukowcami z dziedziny sportu, a w szczególności biegania.
A ja drżę na myśl, że jakiś nowicjusz będzie oglądał i słuchał błędnych informacji (lub - co gorsza - jawnych bzdur) z ekranu swojego komputera. Przecież są "blogerzy", którzy sami są np. kulturystami i nagle uznają, że mogą udzielać porad na temat techniki biegania i metodyki treningu biegowego! Byłoby to zabawne, gdyby nie było tak smutne.
A smutne jest to, że według światowych statystyk 75-80% biegaczy amatorów przynajmniej raz w roku ulega kontuzji. A około połowa tych przypadków to powtarzające się lub nawracające urazy. Odpowiedz sobie na pytanie: czy chciałbyś uprawiać sport z takim ryzykiem kontuzji? Gdzie zatem są obiecane korzyści zdrowotne? Oczywiście nikt nie twierdzi, że uprawianie jakiegokolwiek sportu, w tym bieganie, jest całkowicie bezbolesne. Jak to się mówi, bez bólu nie ma zysku. Ale doprowadzić się do stanu, w którym nie można obejść się bez wizyty u lekarza, a tym bardziej operacji - to już za dużo. Rozumiem, że jeden czy dwóch biegaczy na dziesięciu nie uniknie wizyty u lekarza, ale 80% to za dużo.
To samo dotyczy przypadków przetrenowania lub ostrych sytuacji, takich jak utrata przytomności na wyścigu lub podobny nagły przypadek wymagający wezwania karetki. W większości przypadków jest to spowodowane przecenianiem własnej siły przez zawodnika. Ale zdarza się również, że to właśnie analfabetyzm trenerski prowadzi do takich rezultatów. To ostatnie nie jest tylko złą rzeczą. Jest to bezpośredni uszczerbek na zdrowiu człowieka. A zadaniem trenera jest dostrzec nadchodzące niebezpieczeństwo (stan zbliżającego się przetrenowania) i na czas zmniejszyć obciążenie, czasem dosłownie powstrzymać zbyt ambitnego ucznia. W swojej karierze trenerskiej spotkałem takich "kolekcjonerów" maratonów i innych ekstremalnych biegów, a także tych, którzy lubią przygotować się i przebiec 42 km w bardzo krótkim czasie.
To ostatnie jest osobnym trendem wśród biegaczy. Odmianą tego jest przygotowanie się do Ironmana i ukończenie go w ciągu roku. Najczęściej ci ludzie nie chcą uprawiać biegania, chcą tylko zaznaczyć pole "przebiegł maraton" w swoim osobistym CV. Bo jeśli uczeń chce zająć się konkretnie bieganiem, a w jego planach jest w zasadzie maraton, to znajduję sposoby na przekonanie go, że zanim przejdzie do nauki technik walki ciężkiej, musi odbyć pewien "kurs młodego wojownika". Myślę, że mało prawdopodobne jest, aby dobry trener boksu pomyślał o wystawieniu początkującego zawodnika do pełnokontaktowego sparingu z, powiedzmy, kandydatem na mistrza sportu. A tak właśnie się dzieje, gdy biegacz planuje start w półmaratonie dwa miesiące po zejściu z kanapy lub start w maratonie za cztery do sześciu miesięcy.
Oczywiście czas przygotowania początkowego do każdego dystansu jest inny, ale chodzi o to, że to trener, a nie biegacz, jest w stanie najlepiej to określić.
Wreszcie dochodzę do głównego tematu moich rozważań: kto może zostać trenerem biegaczy rekreacyjnych i jak się nim zostaje? Jeśli jesteś trenerem fitness lub innego sportu, po prostu biegaczem z kilkuletnim i maratońskim doświadczeniem, ale inżynierem (księgowym, wstaw swoją opcję) z wykształcenia lub zawodu, ale nagle decydujesz się wziąć na siebie taką odpowiedzialność?
Przez wiele lat mimowolnie i częściowo podświadomie krytykowałem takich ludzi. Nawet się broniłem. I w końcu poczułem się jak Don Kichot walczący z wiatrakami. Kim jestem, żeby mówić innym, jak mają żyć? Spośród osób żyjących obecnie, tylko prezydent Stanów Zjednoczonych oraz wszystkie kongresy i senaty tego samego kraju mają to wyróżnienie. Tak więc my (oprócz mnie mam podobnie myślących ludzi i współpracowników) postanowiliśmy pomóc nowym trenerom i tym, którzy chcą zostać trenerami.
Zacząłem od bloga, a właściwie serii artykułów edukacyjnych o bieganiu. Mimo, że w sieci jest wiele tego typu materiałów, staram się przekazywać swój udział wiedzy w moich postach. Ale nadszedł moment, kiedy postanowiliśmy zrobić coś bardziej fundamentalnego i systematycznego. Naszym celem było, aby kurs Szkoły Trenerów
nie był zbyt długim wydarzeniem, aby trenerzy mogli zrozumieć podstawy pracy z biegaczami rekreacyjnymi i jednocześnie nauczyć się czegoś na własną rękę. Wyznaczamy w pewnym sensie wektor.Podstawową ideą jest to, że osoba powinna zacząć biegać z bazą składającą się z wytrzymałości aerobowej, prawidłowej techniki biegu oraz odpowiedniej siły "biegowej" i ruchomości stawów. To wszystko razem zminimalizuje szanse na negatywne skutki, na szczęśliwy bieg, czyż nie tego właśnie pragniemy? Oczywiście, nie biorę pod uwagę tych, którzy chcą zaznaczyć pole "przebiegłem maraton".
Jak głodówka wpływa na wymianę energii w organizmieJak udało mi się pobić rosyjski rekord "własnymi rękami" - Alexey Sokolov Brak uwagmust be logged
in tocomment
.